Każdy, kto ma psa, choć raz kupił – lub widział w sklepie – kość prasowaną ze zwierzęcej skóry. Czworonogom ten przysmak bardzo smakuje, dlatego popyt na nie jest ogromny. Czy taka smaczna, niewinna kostka, którą pies gryzie ze smakiem może być związkiem najgorszych, wcale nie zwierzęcych syfów? Jak się okazuje, owszem.
Wchodzisz do sklepu zoologicznego z zamiarem kupna smaków dla twojego psa. W dziale z przysmakami półki aż uginają się od najróżniejszych kości z żółtymi, czerwonymi i (o zgrozo!) niebieskimi dodatkami. Kość wygląda zachęcająco – gładka, jasnożółta. Twojemu psu zawsze smakowała i nie miał po jej zjedzeniu żadnych niepokojących objawów. Kupujesz, wracasz do domu i dajesz pupilowi. A on zaczyna gryźć coś, co jest równowartością rozkładającego się jeża, kościom martwego kota i chemikaliami, które nawet człowiekowi mogłyby poważnie zaszkodzić.
Przyznaję się, sama dawałam Fluffowi nie raz ten przysmak. Ba, uwielbiałam go kupować, bo podobały mi się te fantazyjne kształty (np. but), a Owca zawsze miała zajęcie na dłuższy czas. Potem jednak usłyszałam od znajomej psiary, żebym sprawdziła, jak się produkuje takie coś. Okazało się to strzałem w dziesiątkę.
Wszystko, co najgorsze
1. Transport
2. Maczanie w chemikaliach
Gdy wszystko zostanie przetransportowane, trzeba pozbyć się brudu (nie, oni tego nie myją) i niechcianych resztek np. mięsa (!) ze skór. W tym celu stosuje się kąpiel chemiczną, czyli wrzucenie wszystkiego do związków z m.in. arszenikiem (tak, tym zabijającym ludzi).
3. Rozdzielanie warstw skór
Oczyszczone skóry macza się w siarczku sodu – popularnym środku owadobójczym, tak apropo – i rozdziela się na dwie warstwy. Górną wykorzystuje się w przemyśle skórzanym (torebki, walizki), a dolna, bardziej ,,mięsna” idzie dalej jako część naszych ,,prasowanek”.
4. Przebarwianie i dodawanie smaku
Skóry raczej nie są naturalnie białe, więc aby uzyskać ten cudowny kolor, należy go w czymś zamoczyć – w tym przypadku w nadtlenku wodoru. Ciekawostka: stosuje się go w utlenianiu paliw rakietowych i produkcji żrących środków czystości. Następnie skóry są malowane dla dodania metalicznego połysku i sprejowane preparatami mającymi dodać kości ,,mięsny” posmak.
5. Nadawanie kształtu
Teraz odbywa się skręcanie w supełki, robienie ,,butów”, ,,kości” i co tam jeszcze jest. Głównym etapem całej produkcji jest prasowanie – stąd nazwa – czyli przepuszczenie prawie gotowych ,,przysmaków” przez walcownicę lub prasę, podobną do tej hydraulicznej. Składanie nie odbywa się na zasadzie origami, czyli po kilku krokach wszystko się ładnie samo trzyma, więc trzeba to skleić. KLEJEM. Akurat to jest proste do zauważenia – wystarczy rozdzielić złączone części kości i vóila – przezroczystą substancję widać jak na dłoni.
Całość procesu została opisana w filmie Rodney’a Habib’a, który znajduje się poniżej.
Kości zostały rzucone… do kosza
Nie wszystkie ,,prasowanki” są tak wytwarzane – z resztą, możecie je zrobić sami. Polecam sprawdzać firmy produkujące kostki i wybierać te ,,mniej ładne i idealnie”. Dobrym krokiem jest też zakup takich (mniej więcej) naturalnych gryzaków typu uszy dzika. Ważne też, by na opakowaniu sprawdzać, czy podany jest dystrybutor a nie producent – dystrybutorem może być każdy, nawet sprzedawca legowisk, a dla nas liczy się firma produkująca. Warto także kupować przysmaczki w opakowaniach – tych leżących luzem nie możemy skontrolować.
38 komentarzy
Bardzo wartościowy wpis!
Dziękuję!
Łatwo powiedzieć, ciężej zrobić, jak psa nie zajmuje nic na dłużej niż 5 sec. A jest szczeniakiem i chce ciągle gryzc.
Na rynku jest tyle zdrowych zamienników kości prasowanych i bezpiecznych gryzaków, że naprawdę jest w czym wybierać 🙂
Wydaje mi się że do tych „kostek” może być dodawane też coś „uzależniającego” psy. Już jakiś czas temu słyszałam o ich szkodliwości, przestaliśmy kupować mimo to kiedy zabieram moich Chłopców do zoologicznego i mijamy półki z tego typu produktami to zachowują się jak dzieci mijające stoisko z czekoladą 🙈 Inne, bardziej naturalne smaczki aż tak ich nie „ciągną”
Kiedyś kupiłam kilka takich przysmakowych kości. i tak patrzę jak ten mój Tosik to sobie skubie i… nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że pies je papier, wylizany, sprasowany papier. Fuj!
Do tej pory psiak w jedzeniu strasznie mi wybrzydzał – na suche, na mokre, najchętniej by z mojego talerza jadł. W końcu powiedziałam dość, zebrałam się w sobie, pies poszedł na przyzwoitej jakości suchą karmę (tylko tak mogę w miarę kontrolować ile je, bo przy mokrej większość wyrzucałam), kostki do ciumkania dostaje wołowe od psich cioć z osiedla, bo ja mało mięsa sama jem. W miesiąc dosłownie psu poprawiła się znacznie witalność, kupki i bardzo widocznie sierść! W zeszłym roku o tej porze liniał jak wściekły, nie nadążałam czesać. W tym roku żadnego linienia, pies się delikatnie błyszczy, a w dotyku jest mięciutki i jedwabisty. Do tego o dziwo – pies mniej rozrabia w domu. Przychodzi do domu i idzie spać ja aniołek. Wydaje mi się, że wcześniej po prostu ciągle był głodny / niedojedzony, bo naprawdę nie mogłam nijak go ogarnąć. Bardzo trzeba uważać na to co zwierzak je, może się okazać, że dobre pożywienie rozwiąże masę problemów ze zdrowiem / wyglądem / zachowaniem psiaka.
Bardzo przydatne informacje! Z chęcią bardzo zadbam o to co moj pies je. Pozdrawiam serdecznie ☺
Również pozdrawiamy 🙂
O kurcze, ja mojej psince też kupowałam te przysmaki. Dodatkowo jeszcze jadł wszelkie smaczki, kiełbaski i takie tam
Ooo, zapewniam cię, że prasowane rybki też niejednokrotnie widziałam 🙂
Niestety, taka prawda – kiedyś kupowałam takie kości dla mojego shih tzu, pochłaniał je ze smakiem. Teraz już wiem, że to najgorsze świństwo. Teraz kupuję smakołyki naturalne i dawkuję je rozsądnie. 🙂
I tak właśnie trzeba robić!
Kurczę, to co w takim razie kupować, żeby było zdrowe i łatwo dostępne? Jakie firmy kostek polecasz?
Owca miłuje się w skórze zwierzęcej od Lovidog, z kostek polecam wołowe Prosciutto Bone. Najlepsze są karmy dla psa, urozmaicone w witaminy i wapń – ważne, żeby patrzeć na opakowanie i kontrolować, co tam jest dodawane.
To jest coś strasznego :/
Super temat, mam nadzieję, że otworzy oczy posiadaczom psów. 🙂 Nie dość, że to szkodliwe dla naszych psów, to jeszcze diabelnie szkodliwe dla środowiska – te wszystkie chemikalia, długi transport i tak dalej. Lepiej kupić psu coś surowego ze sklepu mięsnego, albo np dać wędzoną szprotkę – moja suczka je uwielbia. 🙂
Fluffek też jest wielkim miłośnikiem mięsnych smaczków 😀 czasami myślę, że choćby martwe ptaki w trawie są lepszym pożywieniem dla psa niż te sztuczne przysmaki i chemiczne karmy
Dokładnie, niestety te przysmaki mają "służyć" przede wszystkim właścicielowi – widzi ładny kształt, faktura nie brudzi dłoni, smakołyk ma długi termin przydatności… Same plusy – dla człowieka. 😉
Nie mam psa, ale pracowałam w psiej redakcjo, nie zaskoczyło mnie niestety to co piszesz
Taka smutna prawda niestety 🙁
I taka bidna psina nie powie że ją pobolewa mimo że jej napewno smutno z tego powodu ;/
Niestety, pieski jako potomkowie wilków starają się nie okazywać słabości 🙁
Matko nie miałam o tym wszystkim pojęcia, na pewno podeślę znajomym Twój post
Ważne, żeby nie tylko psiarze wiedzieli o szkodliwości kości prasowanych. Wszyscy właściciele zwierząt powinni to wiedzieć, bo prasowanki robi się w różnych kształtach dla różnych zwierząt.
Nie miałam pojęcia o tym…. pies którego miałam nie przepadał za tymi prasowanymi i tak zajmował się nimi z braku laku więc mu nie kupowałam. Wie co dobre:)
Psie instynkty przetrwania czasem wygrywają z kuszącym zapachem i smakiem. Niestety te instynkty zanikają przez kombinowanie ludzi i mieszanie w genach.
Ja też jakiś czas temu zrezygnowałam z kupowania kości prasowanych, mój pies dostaje świeże gnaty wolowe dwa razy w miesiacu, to z pewnością jest lepsze niż prasowanki
Pochwalam zachowanie 🙂
Nigdy nie kupowałam swoim psiakom takich sztucznych rzeczy, nawet nie czytając z czego są zrobione, wiedziałam, że to nie może być zdrowe.
Bardzo dobry tok myślenia
Dobrze wiedzieć. Muszę przekazać moim rodzicom, żeby przestali kupować takie kości dla swojego psiaka.
Dobrze, że takie artykuły powstają. To skarbnica wiedzy o tym, co dobre, a co nie. Wybory później są znacznie łatwiejsze.
Albo trudniejsze, bo zdajesz sobie sprawę z ilości chemikaliów w tym, co jesz i co dajesz zwierzakom.
teraz to już nie wiadomo co się je taki syf nam funduja
Jak to kiedyś ktoś powiedział – wszystko jest syfem. W rybach jest rtęć, w wodzie ścieki, a nawet eko-warzywa rosną na zakwaszonej glebie.
Ja swojemu Aresikowi kupowałam same psie batony, suchą karmę i mokrą karmę i karmiłam jedzeniem to co wszyscy jedli. Przyzwyczaił się, bo podobnież jak psa rozbestwisz to nie zje podtem niczego innego. Nie wiem ile w tym prawdy. Nigdy też nie kupowałam przysmaków typu psie kabanosy, zawsze jadł normalne. Nie dawałam kości bo bałam się właśnie składu a prawdziwych że się biedny zadławi. Z psich przysmaków dostawał jedynie Pedigree DentaStix i psie paszteciki nadziewane czymś ;).
Niestety już 6 rok bez mojego Kochanego psiaka i już nigdy nie zdecyduję się na innego, bo ból rozstania przeszywa serducho. 🙁
Współczuję straty pieska 🙁 ale zgadzam się z tym, że pies powinien jeść to, co psie. Chociaż nie wszystkie karmy też są dobre…