Był sobie pies to książka, która przez ponad rok nie schodziła z listy bestsellerów New York Times w 2017 roku doczekała się ekranizacji. Z resztą nie bez powodu… Ta wciągająca powieść mimo upływu lat wciąż cieszy się niebywałą popularnością.
,,Oto pełna głębokich uczuć i zdumiewająca historia o oddanym psie Baileyu, który życiową misją czyni wpajanie swoim właścicielom znaczenia miłości i pogody ducha. Familijna opowieść nie bez powodu zasłużyła na ekranizację. Któż oparłby się urokowi poczciwego czworonoga, który w dodatku odradza się w kilku wcieleniach? Miłość nie zna granic, a Bailey dobrze wie, że najważniejsze to kochać i… śmiać się!”
Gdy dwa lata temu Był sobie pies wchodził do księgarni i kin, populacja rzuciła się, by poznać historię jednego z najbardziej rozpoznawalnych psich bohaterów lekturowych obecnych czasów. I mimo że większość kin zawiesiła już jego emisję, to na księgarniowych półkach wciąż można spotkać książkę z sympatycznym, rudym psem na okładce.
To pierwsza książka z bardzo popularnej psiej serii, do której należą też Psiego najlepszego, Był sobie szczeniak. Ellie i O psie, który wrócił do domu. 4 października tego roku (defakto w Światowy Dzień Zwierząt) do kin wchodzi Był sobie pies 2.
O książce
Autorem książki jest wspomniany już William Bruce Cameron. Powieść liczy sobie 391 stron, wydana została w 2017 roku przez wydawnictwo Kobiece. Polskim tłumaczeniem zajęła się Edyta Świerczyńska, zaś tą jakże rozpoznawalną okładkę zaprojektował Łukasz Werpachowski. Jego oryginalny tytuł brzmi A Dog’s Purpose.
,,Porażka nie wchodzi w grę, jeśli jedyne, co trzeba do osiągnięcia sukcesu, to włożenie w coś więcej wysiłku.„
Był sobie pies opowiada o losach Bailey’go, który z całego serca pragnie spełnić swoją życiową misję i odnaleźć właściciela. Okazuje się nim być ośmioletni Ethan, wraz z którym poznaje ludzi od środka i uczy się świata. Przez niekorzystny splot wydarzeń Bailey oddziela się od chłopca i odradza w nowym wcieleniu. Od tego momentu psi bohater rusza z powrotem na poszukiwania przyjaciela i domu.
Co o niej myślę?
Książka pełna akcji, miłości, wierności, bardziej i mniej szczęśliwych momentów. Ukazuje świat i psa z perspektywy jego samego. Na pierwszy rzut oka jest to świat idealny, ale uważniejszy psiarz dostrzeże tam czarne realia czworonożnego życia – bezdomność, przemoc i nienawiść ze strony ludzi czy innych psów, trudy życia w schroniskach i problemy pseudohodowli, a także śmierć zwierząt przez człowieka. Czytając, możemy zauważyć w zachowaniach ludzkich bohaterów własne i zobaczyć, jak reaguje na nie czworonożny przyjaciel.
Był sobie pies wzbudza wiele emocji. Raz śmiejesz się do rozpuku, a kilka minut później płaczesz. Mimo to czyta się ją lekko i przyjemnie, a fabuła mimo tego, że jest długa i skomplikowana, to też naprawdę ciekawa. Idealnie się nadaje dla dzieci, gdyż mimo dość ostrych momentów nauczy je ona większego szacunku do psa jako istoty żyjącej. Dorośli zaś z pewnością dowiedzą się więcej o psim gatunku i odczuciach, a także spojrzą na sprawy z innego punktu widzenia niż ich.
Fabuła książkowa, jak to często bywa, różni się od tej filmowej. Możemy zauważyć zmiany zarówno w drobnych szczególikach, jak i głównych wątkach.
,,Nie ma złych psów, Bobby. Są tylko źli ludzie.”
Nie będę daleka od prawdy pisząc, że jest to majstersztyk. W najlepszym wydaniu. Jako istny mól książkowy przeczytałam w swoim życiu wiele książek, ale żadna nie wywarła na mnie tak dużego wrażenia jak ta – być może przez moją miłość do psów i słowa pisanego. Przyznam się – płakałam. Nie, chwila, określę to bardziej dosadnie – ryczałam. Dosłownie ryczałam. Potwierdzi to Fluffy, który musiał trzymać się ode mnie z daleka na czas czytania książki, ponieważ nagle wybuchałam płaczem albo śmiechem, przy okazji strasząc jego. Najbardziej rozkleiłam się, czytając końcówkę powieści i do teraz, za każdym razem, gdy sobie ją przypominam, łzy lecą mi do oczu.
Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to dość skomplikowana i zawiła fabuła. Czasem trudno się połapać, kto jest kim, ponieważ w powieści występuje dużo bohaterów, zarówno psich, jak i ludzkich. Podobnie z wydarzeniami w życiu Bailey’ego. Kilka dni po skończeniu książki można zapomnieć ważne i mniej ważne szczegóły.
Chcę tutaj zaznaczyć, że podziwiam autora. Nie wiem, czy kontaktował się ze specami od psów czy psiej psychiki, ale naprawdę porządnie oddał on życie psa. W końcu, nie tak łatwo napisać książkę z perspektywy czterech łap, i to jeszcze z tak trudną fabułą. W Bailey’m widzę Fluffka – jego temperament, uwielbienie do ludzkiego gatunku i zabawy oraz wytrwałość w dążeniu do celu. Czytając tę książkę, porównywałam sobie życie tytułowego psa do mojego czworonoga. Pewne momenty z książki pokrywały się z tymi w naszym życiu i to dało mi zupełnie inny punkt widzenia na pewne sprawy.
Szczerze polecam tę książkę. Warto przeczytać ją kilka razy, gdyż za każdym razem odkrywa się coś nowego.
8 komentarzy
Jeszcze nie czytałam, ale miałam ją w planach 🙂
Z książek tego autora poleciłabym jeszcze „O psie, który dał słowo”. To tak naprawdę trzecia część przygód Bailey’a, moim zdaniem naprawdę świetna
Również czytałam i zgadzam się, jest super 😉
Oglądałem film i był wspaniały, książka też musi być świetna. Muszę ją przeczytać!
Oglądałyśmy zwiastun tego filmu! Chyba nawet wybierzemy się do kina na ten film 🙂 Książka pewnie równie ekscytująca.
Książka święciła triumfy długo, ale mnie nie porwała..może to dlatego, że nie jestem zbyt dużą miłośniczką psów.
Jak czytałam tą książke to plakałam. Świetna książka.
Książki nigdy nie miałam w rękach, aczkolwiek film widziałam, ale nie urzekł mnie:)
Książki jakoś nie czytałam, ale oglądałam film i był genialny 😉